Tak sobie myślę, że w mniejszym mieście wcale nie jest trudniej, także jeśli chodzi o weganizm. Owszem, szkoda mi, że zamknięto Green Way, ale nie będę rozpaczać. Wystarczą mi bary, gdzie zawsze mogę liczyć na proste połączenie ziemniaków i surówek. O kawie na mleku roślinnym też początkowo nie marzyłam, ale wystarczyło popytać. Na początku w kawiarni Bella Vita mleko sojowe bywało, a teraz już jest w stałej ofercie. Szkoda tylko, że nadal nie widnieje w menu.
Teraz może w końcu o pichceniu. Kto nie zna puszki? :) Oj, chyba każdy zna. To portal, który początkowo mnie ratował w sytuacjach wegetariańsko-kryzysowych. Po przejściu na weganizm służy mi bardziej jako źródło inspiracji. Znalazłam tam przepis na pewne ciasto. Nie podobała mi się wielka ilość mąki i innych składników, więc zmniejszyłam porcje.
Zamieszczam ten przepis z kilku powodów. Szukałam całe lato idealnego przepisu na ciasto, a jestem bardzo wybredna. Powinno być ze składników, które zawsze mamy w domu (więc chcąc nie chcąc np. tofu i mleko koko odpada). Musi pasować do wszystkich owoców i musi być puszyste! I takie właśnie jest. Do tego proporcje zawsze będą pod ręką, kiedy będę chciała je zrobić ponownie.
Puchate (wegańskie) ciasto z owocami (źródło)
♥ 2,5 szklanki mąki
♥ 3/4 szklanki cukru
♥ 2 łyżeczki sody
♥ 1 szklanka i 2 łyżki wody gazowanej lub napoju (u mnie gazowany tymbark pomarańczowy)
♥ 6 łyżek oleju
♥ 2 łyżki octu
♥ kilka kropel aromatu waniliowego
♥ owoce: u mnie maliny i borówki z ogródka
Mieszam suche składniki. Następnie dodaję wodę gazowaną, olej, aromat. Mieszam i na sam koniec dodaję kilka kropel aromatu waniliowego. Miksuję i wylewam do foremki (u mnie o średnicy 26 cm). Następnie układam owoce na wierzchu. Niecierpliwym polecam duże owoce, np. śliwki. A tym cierpliwszym polecam maliny i borówki. Piekę ok. godziny w 180 stopniach.
Jakie piękne ciasto! Idealne na pożegnanie wspaniałego lata :)
OdpowiedzUsuńCiasta owocowe! Moc! Trzeba korzystać z sezonu na całego! :)
OdpowiedzUsuńGratuluje przejścia z jednego etapu w drugi i to z tak obiecującym skutkiem, jak praca w zawodzie! Ciasto wygląda obłędnie, choć mi osobiście szkoda byłoby przeznaczyć na nie maliny, które uwielbiam zajadać prosto z koszyczka ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję pięknych zdjęć, nie wypowiem się o daniach, bo nie mogę na nie patrzeć! unikam słodyczy, unikam słodyczy, unikam....
OdpowiedzUsuńSkubnęłabym sobie takiego smacznego ciacha:))
OdpowiedzUsuń