Chłodnik kojarzy mi się z dzieciństwem, z działką i uciekaniem od żab. W mojej rodzinie chłodnik jest zawsze biały, to po prostu mieszanka kefiru z warzywami, botwinki się nigdy nie używało mimo że dostęp do niej był ogromny. Przez całe dzieciństwo zastanawiałam się jak inni to robią, że mój rodzinny chłodnik jest biały, a nie taki piękny różowy. ;) Jak przeszłam na weganizm zaraz poza twarożkiem brakowało mi tej różowej potrawy. Twarożek szybko zastąpiłam roślinnym, z chłodnikiem było trochę trudniej, ale udało się. Na pewno to nie jest typowo kwaskowaty chłodnik, jednak mi baaardzo odpowiada i mojej rodzinie także (która je nabiał). Kolor tego dania wychodzi mi różny. Ostatnio miałam mleko lekko słodkie, więc dałam tylko pół litra napoju roślinnego (stąd ten ciemny kolor).
Chłodnik litewski
♥ 1 pęczek botwinki
♥ 1 burak (opcjonalnie)
♥ 2 ogórki gruntowe
♥ pęczek rzodkiewki
♥ pęczek szczypiorku
♥ pęczek koperku
♥ 1 litr mleka roślinnego bez cukru (polecam owsiane)
♥ sok z 1 cytryny (max. z 2 cytryn)
♥ ocet jabłkowy (opcjonalnie)
♥ sól i pieprz do smaku
Botwinkę
myję, siekam i wrzucam do garnka wraz z obranymi i startymi buraczkami z
botwinki i burakiem. Zalewam warzywa wodą, dodaję tyle wody, żeby warzywa były przykryte. Gotuję do
miękkości ok. 15 minut. Zdejmuję z ognia i odstawiam do ostudzenia.
W
tym czasie drobno kroję szczypiorek i wrzucam do garnka z łyżeczką
soli. Ucieram szczypiorek z solą do momentu aż puści sok.
Następnie dodaję pokrojone ogórki w drobną kostkę, rzodkiewkę startą na
grubych oczkach, pokrojony koperek. Warzywa te zalewam mlekiem roślinnym
z sokiem z cytryny. Dodaję przestudzony wywar z buraków i buraki.
Przyprawiam solą i pieprzem do smaku. Jeśli chłodnik wydaje mi się za mało kwaśny, dodaję 1-2 łyżki octu jabłkowego. Odstawiam do lodówki przynajmniej
na 2 godziny.
Wypróbuję, ostatnio jadłam pyszny chłodnik i muszę sama zacząć je robić:)
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda i na pewno tak samo smakuje :)
OdpowiedzUsuńto chłodników z botwinką mam szczególną słabość :)
OdpowiedzUsuńŁe, u mnie kiedyś nie było wcale chłodników, a teraz nie ma tu botwinki, co za pech, już ogłosiłam wszem i wobec, że w przyszłym roku własną posieję :-)
OdpowiedzUsuńnarobiłam sobie smaka, jutro zrobię
OdpowiedzUsuń