Strony

Strony

13 czerwca, 2014

Wegańska Praga

Ostatnio odwiedziłam jedno z najpiękniejszych miast, w jakim miałam okazję być (póki co nic nie przebiło Barcelony♥). Bardzo długo unikałam Czech, miałam swoje powody. Jechałam 14 godzin, a jakby liczyć czekanie na przesiadkę to w podróży byłam 18 godzin. Na miejscu na początku nie było wcale tak fajnie. Mapy google kłamią, a pierwsi spotkani Czesi nie znali angielskiego. Z tego względu komunikowałam się po polsku-angielsku-czesku-niemiecku niekoniecznie znając wszystkie języki w wystarczającym stopniu. ;) Później było już tylko lepiej, a w dniu wyjazdu żałowałam, że do zawodu który wykonuję potrzebna jest idealna znajomość języka, bo gdyby nie to... no dobra, po prostu można tam mieszkać i czuć się wspaniale. Atmosfera miasta przyciąga, a ludzie są zaskakująco mili. Jest pięknie i nie mam tu na myśli samych zabytków. W dodatku jako weganka w Pradze miałam się całkiem nieźle, a jako witarianka też bym nie miała na co narzekać (są restauracje raw).

Miejsce najczęściej przeze mnie odwiedzane - Náměstí Republiky.
Tutaj jadłam agarowy deser, tu wsiadałam do metra i stąd było najbliżej do kilku sklepów stworzonych dla wegan.

Jedna z wielu synagog. Trafiłam akurat na święto i nic nie dało się zobaczyć wewnątrz.

Ściana Johna Lennona. Gdzieś w pobliżu jest podobno mural prozwierzęcy, ale niestety nie znalazłam.

Obowiązkowe piwo w Pradze.

Uwielbiam tramwaje i metro też, autobusy zdecydowanie mogłyby nie istnieć.


I w końcu wegańskie jedzenie!

Pierwsze mleko po które sięgnęłam, jest już chyba w Pl dostępne. 
Nie zabiela specjalnie kawy, ale jest smaczne, choć waniliowego z Lidla nie przebije.

A poniżej wizyta w Loving Hut, Truhlářská 20.
Porcje są ogromne, obsługa przemiła. Pan na zmianę mówił po czesku i po angielsku, trochę się zapominał że nie znam czeskiego, ale to nic. Zamówiłam jedno z najdroższych dań, oczywiście seitan, na makaronie z odrobiną sosu. Liczyłam na coś lepszego, było średnie. Ciągnący się seitan à la mięso prawie bez sosu z ogromną ilością byle jakiego makaronu. Danie na kolejnym zdjęciu to kawałki sojowe w sosie na sałatce. Pyszne. Chyba nie ma co przekreślać tego miejsca. Dań jest tyle do wyboru, że część z nich pewnie będzie średnia, a niektóre są naprawdę smaczne.


Co do jedzenia, po Wiedniu byłam przekonana, że w Czechach będzie jeszcze lepiej. Spodziewałam się uginających się półek z wege produktami w przystępnych cenach we wszystkich sklepach. Nic bardziej mylnego. Poza mlekiem roślinnym i jogurtami Joya nie było nic, na co zwróciłabym uwagę. Rozpoczęłam poszukiwania, a najdłużej szukałam maślanki sojowej, którą znalazłam tylko raz (!) w Bioobchod
Bioobchod Przepyszna sojowa maślanka, za którą tęsknię i pasta z tofu, którą mogłabym jeść zdecydowanie częściej. Dobrze, że przynajmniej serek sojowy (u nas nazywany pasztetem) jest dostępny w Polsce.

Zakupy w Country Life. Wszystko warte spróbowania. Wegańska margaryna Provamel z trudem dostępna u nas. Sos tatarski dokładnie taki jaki pamiętam z dzieciństwa, moja mama nie chciała go jeść, bo za bardzo jej przypomina śledzia. Pyszne i wcale nie czeskie batony Flapjack. Majonez ryżowy od niedawna dostępny w Pl, ale i tak kupiłam.

Agarowe ciasto (agarový dezert) i ciacho (košičky). Bardzo mniam.

Na koniec adresy:
Country Life
Jungmannova 1
Melantrichova 15
Čs. armády 30
Vinohradská 125 
Sokolovská 93
Francouzská 835/29
Bioobchod 
Jungmannova 25/13
Belehradska 71/287(tutaj dostałam maślankę)
Opatovská 21(košičky i najwięcej wege słodyczy)
Loving Hut 
Truhlářská 20
Londýnská 35
Plzeňská 8
Radlická 117
Zborovská 19
Dukelských hrdinů 18

10 komentarzy:

  1. Ślicznie tam, no i ten Krecik :) A zakupy bardzo fajne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mapy google bardzo kłamią ;) W końcu ją wyłączyłam i przestawiłam się na papierową - niezawodna!

    Naprawdę chcę tam wrócić pod koniec lata :) Cudowne miasto!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z map google korzystałam tylko raz, myślałam że najlepiej mi wskażą jak dostać się na przystanek tramwajowy, do którego miałam 5 minut drogi, a dostanie się tam zajęło mi pół godziny albo i dłużej. :P Ach, ta okolica metra Florenc i przejścia podziemne.

      Usuń
    2. proponuje ściągnąć TRipAdvisor, pokazuje fajne polecane miejsca, działa na GPS :)

      Usuń
  3. Te parówki veto są z jajkiem z tego co wiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za informację. Sprawdzałam dwa razy skład, musiałam nie doczytać. No nic, moja mama będzie miała co jeść.

      Usuń
  4. Cudownie, też już od dawna się tam wybieram, choć nie ukrywam, że bardzo mi nie po drodze i chyba będę musiała jeszcze długo poczekać :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. A agarowe ciastko skąd było? Bardzo kusi *_* ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupiłam w okolicy Náměstí Republiky na jakimś straganie, ale podejrzewam, że to nie było jedyne miejsce, gdzie można było je kupić. :)

      Usuń