Wrzucam relację z wegańskiej wielkanocy zanim będzie maj i wszyscy zapomną o wielogodzinnych przygotowaniach do świąt. ;) To były moje drugie święta wielkanocne bez nabiału. Bardziej świadome w kwestii weganizmu, za to kompletnie niezaplanowane jeśli chodzi o jedzenie. Od początku nic mi nie szło. Nie mogłam znaleźć dojrzałego (ale nie przejrzałego) avocado (później przy okazji odkryłam jak sprawić by avocado dojrzało w kilka godzin, ha). Z pasztetem było tyle zamieszania, co byłoby z trzema innymi naraz. Kiełbaski wybuchały w piekarniku. Farsz do "jajek" przesoliłam, a raczej uczyniły to ogórki kiszone, ale dzięki temu drugi farsz był zupełnie inny i znacznie lepszy. Byłam zdenerwowana, zestresowana i zmęczona, czyli standard świąteczny w moim wykonaniu. Ostatecznie wszystko się udało. Nie został ślad po świątecznym pośpiechu. Czy tylko ja tak mam? ;)
Podałam:
Kiełbaski według Mniu Mniu
Sałatka już-nie-taka-jarzynowa ;)
oraz warzywne galaretki z wędzonym tofu
Warzywne galaretki z wędzonym tofu
♥ 1 l wywaru warzywnego
♥ 2 łyżeczki agaru
♥ brokuły
♥ 1 marchewka
♥ 1/2 szklanki groszku
♥ 1 opakowanie tofu wędzonego
♥ sól i pieprz
♥ sól i pieprz
Wywar z warzyw: wrzucam umytą włoszczyznę (i zieleninę jaką mam, np. łodygi koperku, natki pietruszki) do 1 litra wody. Zagotowuję wodę i nastawiam mały ogień. Gotuję w ten sposób warzywa przez przynajmniej pół godziny (dwie godziny to czas idealny). Wyławiam warzywa i mam gotowy bulion.
Gotuję na parze brokuły, marchew i groszek. Warzywa powinny być ugotowane al dente, nie mogą być rozgotowane. W tym czasie kroję tofu w dużą kostkę.
Do foremek (u mnie filiżanki) wkładam warzywa i tofu.
Bulion zagotowuję i dodaję 2 łyżeczki agaru. Kiedy proszek się rozpuści odstawiam bulion z gazu. Zalewam filiżanki bulionu do poziomu warzyw. Odstawiam do ostygnięcia.
Galaretki podaję zawsze z cytryną oraz z chrzanem.
Do foremek (u mnie filiżanki) wkładam warzywa i tofu.
Bulion zagotowuję i dodaję 2 łyżeczki agaru. Kiedy proszek się rozpuści odstawiam bulion z gazu. Zalewam filiżanki bulionu do poziomu warzyw. Odstawiam do ostygnięcia.
Galaretki podaję zawsze z cytryną oraz z chrzanem.
Muszę jeszcze dodać, że wegańskie jajka faszerowane były hitem w mojej mięsożernej rodzinie. Konkurowały z tradycyjnymi jajkami faszerowanymi i wygrały. Będę je robić co rok, tylko 2 razy więcej. :)
Śliczne wszystko, jadłabym :) Mnie w tym roku szaleństwo ominęło.
OdpowiedzUsuńOjej , jakie apetyczne menu ,a można prosić o przepis na te jajka nie jajka i ten piękny kolorowy pasztet
OdpowiedzUsuńproszę bardzo, przepisy na "jajka" faszerowane i tęczowy pasztet już są :)
UsuńAaaaaaa dałam dwie ŁYŻKI agaru! Niejadalne. Co robic?
OdpowiedzUsuńDwie łyżki to faktycznie dużo więcej niż w przepisie, ale przez to galaretki powinny być znacznie bardziej trzymające się, ale nie aż niejadalne.
Usuń