Wytłumaczenie komuś na czym polega weganizm jest bardzo proste. Trudniej jest jeśli próbuję wyjaśnić kwestię testów na zwierzętach. Jest to bardzo zawiłe, a od czasu wprowadzenia ustawy przez Chiny o nie testowaniu na zwierzętach dużo osób się w tym gubi. Wiem, że przez to można się zniechęcić. Dlaczego? Bo taka osoba dowiaduje się o listach testujących i nie testujących firm, do tego są korporacje które wchłonęły mniejsze firmy i czasem trudno się połapać kto na tym się tak naprawdę wzbogaca, do tego fakt, że w każdej chwili lista może się zmienić (więc nie wiadomo czy jest aktualna), do tego próby dowiedzenia się prawdy, pisanie e-maili do firm i otrzymywanie tylko połowy odpowiedzi, a jeśli już odpowiedzi się pojawiają to są zawiłe, często nie zmieniające nic ("nie testujemy na zwierzętach, ponieważ wg prawa UE jest to zakazane"), do tego wątpliwości co do składu (czy aby na pewno ten kwas mlekowy jest pochodzenia roślinnego i czy na pewno nie zlecono testowania tego składnika przez inną firmę?) i do tego wszystkiego sprawa Chin. Wypadałoby do tej litanii dodać jeszcze dyskusje na forach i facebooku, w których bardzo często padają nieprawdziwe wiadomości. Da się to wszystko zrozumieć, naprawdę, tylko trzeba chcieć i czasem szukać informacji.
Kilka dni temu trafiłam na informację o Ziaji i sprzedaży w Chinach:
"Witamy, dziękujemy za kontakt i zainteresowanie firmą Ziaja. Jeśli chodzi o eksport naszych produktów do Azji, to nasze produkty można kupić m.in. w Chinach."
Sprzedaż w Chinach oznacza testy na zwierzętach. Zwątpiłam i wiem, że nie tylko ja. Napisałam im kolejny e-mail w celu wyjaśnienia. Byłam przekonana, że nie wycofają się z Chin, oto ich odpowiedź:
"Uprzejmie informuję, że kosmetyki Ziaja nie są eksportowane do Chin. Wiemy, że zgodnie z obowiązującym w Chinach prawem kosmetyki w trakcie procesu rejestracji importowej testowane są na zwierzętach. Z tego właśnie względu podjęliśmy decyzję, aby nie wprowadzać produktów Ziaja na rynek chiński. Produkty Ziaja nie były więc poddawane procedurze rejestracyjnej i w związku z tym nie były testowane na zwierzętach."
Na facebooku dodatkowo napisali: "Jeśli chodzi o rynek chiński, nasza firma podjęła decyzję, że wycofuje się ze starań wejścia na niego (nie prowadziliśmy jeszcze sprzedaży)."
Wygląda na to, że możecie w dalszym ciągu kupować produkty Ziaji. Oczywiście zostaje jeszcze kwestia tego jakie macie nastawienie do firmy deklarującej nie testowanie na zwierzętach, a jednoczesną sprzedaż produktów farmaceutycznych.
Napisałam dzisiaj o Ziaji dlatego, że pojawiło się kilka sprzecznych komunikatów. Najpierw o sprzedaży w Chinach, później o wycofaniu się. Czasem bywa tak, że trafiamy tylko na pierwszą informację, która okazuje się, że nie jest ostateczna, a może nas zmylić.
DOPISEK ODNOŚNIE ZIAJI:
Wydawało się, że Ziaja zmądrzała, że wycofała się z Chin z powodów etycznych. Prawdopodobnie nie udało im się wejść na ten rynek z innych powodów np. wymogów prawnych odnośnie rejestracji. Oceńcie sami, oto wypowiedź Ziaji sprzed roku:
"Jesteśmy w trakcie długotrwałego i kosztownego procesu rejestracji. Na poszczególnych jego etapach napotykamy na problemy, które opóźniają ten proces. W tym momencie sprostanie wymogom prawnym związanym z rejestracją produktów oceniamy jako największe wyzwanie – deklaruje Katarzyna Śpiewak, International Sales Manager Deputy w Ziaji." (źródło)
Przy okazji facebookowej dyskusji o Ziaji po raz kolejny spotkałam się z tym, że wiele osób zmyliła decyzja władz Chin o zniesieniu konieczności przeprowadzania testów na zwierzętach. Mimo że zmiana ta obowiązuje już od dłuższego czasu wyjaśnię w skrócie o co chodzi. Mam nadzieję, że to zmniejszy choć trochę wątpliwości.
www.crueltyfreekitty.com/cruelty-free-101/china-animal-testing/ |
- Firmy produkujące kosmetyki w Chinach nie mają obowiązku testowania produktów na zwierzętach.
- Nadal muszą być testowane kosmetyki specjalistyczne (np. chroniące przed słońcem, farby do włosów, dezodoranty).
- Nadal mogą być testowane produkty z importu czyli wszystkie zagraniczne firmy muszą się liczyć z tym, że wejście na rynek chiński równa się testom na zwierzętach.
ja lubie ziaje :)
OdpowiedzUsuńZawsze Chiny zrobiły jakiś krok do przodu, ale czekam na więcej. Z Ziaji używam jedynie antyperspirantu.
OdpowiedzUsuńJa akurat nic nie mam Ziaji, ale gdyby weszli na rynek chiński, byłoby przykro, zwłaszcza że to polska firma.
UsuńRzuciłem szampon - osiągam coraz wyższy stan kosmetycznej "czystości" xD
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis. Wprawdzie nie jestem wegetarianką, ale absolutnie nie akceptuję kosmetyków testowanych na zwierzętach. Miałam nadzieję, że zniesienie NAKAZU testowania w Chinach powstrzyma od tej praktyki zachodnie firmy sprzedające swoje kosmetyki na chińskim rynku...
OdpowiedzUsuńhttp://capricorncharm.blogspot.com/
P.S. Mam na myśli oczywiście zachodnie firmy które "normalnie" nie testują. Co z np. Oriflame, które ma swoją fabrykę w Chinach? Skoro produkują tam, a nie sprowadzają, to teoretycznie nakaz testowania ich już nie dotyczy.
OdpowiedzUsuńale jak Ziaja nie testuje? co jest ? testuje leki np. cyt "5.3 Przedkliniczne dane o bezpieczeństwie
OdpowiedzUsuńW długoterminowych badaniach (powyżej 1 roku) przeprowadzonych na szczurach i psach nie zaobserwowano toksycznego działania terbinafiny po podaniu doustnym w dawkach dobowych do 100 mg/kg mc. W przypadku stosowania dużych dawek doustnych, za potencjalnie zagrożone organy uznano wątrobę oraz nerki.
Podczas dwuletniego badania rakotwórczości doustnie podawanego leku u myszy, nie stwierdzono zmian nowotworowych lub innych nieprawidłowości związanych z leczeniem dawkami do 130 mg/kg mc. na dobę (samce) oraz do 156 mg/kg mc. na dobę (samice).
Podczas dwuletniego badania rakotwórczości terbinafiny na szczurach, którym podawano terbinafinę doustnie, zaobserwowano zwiększoną częstość występowania guzów wątroby u samców, którym podawano największą dawkę 69 mg/kg mc na dobę. Zmiany te mogą być związane z rozrostem peroksysomów i są specyficzne dla gatunku, jako że nie zaobserwowano ich w badaniu rakotwórczości leku na myszach oraz w innych badaniach na myszach, psach lub małpach.
W badaniach na małpach, którym podawano duże dawki terbinafiny powyżej 50 mg/kg mc., obserwowano w siatkówce nieprawidłowości refrakcji. Były one związane z obecnością metabolitów terbinafiny w tkankach oka i znikały po odstawieniu leku. Nie były związane ze zmianami histologicznymi.
W standardowym zestawie badań genotoksyczności przeprowadzonych in vitro i in vivo, nie stwierdzono potencjalnego działania mutagennego i klastogennego terbinafiny.
W badaniach wpływu terbinafiny na reprodukcję, przeprowadzonych na szczurach i królikach nie obserwowano zmian płodności ani innych działań niepożądanych." itd itd, cała Polska jak długa i szeroka o tym nie wie? inne firmy są w tym kierunku weryfikowane czy firma matka robi takie rzeczy a Ziaja nie.... ciekawostka