Od jutra ruszam z miesiącem oczyszczania pod roboczą nazwą: EAT GREEN
Zamierzam:
♠ wyeliminować słodzone soki i napoje
♠ zamienić je na koktajle w większości zielone / soki świeżo wyciskane
♠ wyeliminować słodycze i niezdrowe przekąski (papa batoniki, chipsy!)
♠ zamienić powyższe na zdrowe, domowe przekąski i desery (najlepiej bezglutenowe)
♠ wyeliminować/ maksymalnie zmniejszyć "białe" produkty (białe pieczywo, mąkę pszenną, tradycyjny makaron i ryż)
♠ skończyć z codziennym piciem kawy i zamienić ją na zieloną herbatę
♠ jeść o normalnych porach dnia
Chciałabym:
♠ zadbać także o urodę (częściej olejować włosy i stosować płukanki)
♠ częściej ćwiczyć (do tej pory była zumba max. 2 razy w tygodniu)
♠ lepiej spędzać czas (co się stało, że zamieniłam czytanie na seriale? :P)
♠ lepiej spędzać czas (co się stało, że zamieniłam czytanie na seriale? :P)
Zastanawiam się jeszcze nad wprowadzeniem jednego dnia w tygodniu
"normalnego" pozwalającego na odstępstwa, ale obawiam się że wtedy dobre
nawyki znikną z dnia na dzień, że zacznę od małego soczku i ciasteczka, a skończy
się na coli i paczce chipsów zjedzonych grubo po północy... ;)
Skąd taki pomysł? Od dłuższego czasu czuję się uzależniona przede wszystkim od cukru. Dzień bez kupnego soku i słodkości jest ciężki do przetrwania. Niezdrowe przekąski pojawiają się zbyt często i o zbyt późnej porze. Codzienna kawa to bardziej przyzwyczajenie, chcę zobaczyć jak duże. Od dłuższego czasu też myślałam o ograniczeniu "białych" produktów.
Piszę tu o tym, bo będzie mi trudniej z tego zrezygnować. Kto ma słomiany zapał, ręka w górę! [ja!] ;) Chciałabym tutaj pisać o postępach na bieżąco i wrzucać przepisy na zdrowe i smaczne dania, które w rzeczywistości jem. Może się komuś przyda, mi na przyszłość na pewno. Nie traktuję tego miesiąca jako wyrzeczenia. Wiem, że wciąż są osoby myślące, że zielone koktajle są niesmaczne i że się współczuje osobom uczulonym na pszenicę, bo przecież nic od życia nie mają. Zauważyłam też w jakim kontekście w serialach/filmach pojawia się weganizm. Prawie zawsze w stylu "znowu kupiłaś wegańskie jedzenie? muszę to jeść?" albo "nie mów, że stałaś się nawiedzoną weganką i jesz tofu". Tofu chyba wciąż symbolizuje nijakie jedzenie, a w rzeczywistości jest przecież wręcz przeciwnie. Kto jadł, a nie lubi tofu, jest ktoś taki? ;) [no pewnie, że nie!]
mocne postanowienia :D
OdpowiedzUsuńSuper:) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! Mam takie samo postanowienie, więc tym bardziej czuję się zmotywowana :) (ale jednej porannej kawki nie odpuszczę, to jedyny czas kiedy mam chwilę "dla siebie" ;))
OdpowiedzUsuńPowodzenia Ci życzę, wspaniałe cele :-) Co do jednego luzowego dnia – odradzam, choć wiem, że niektórym to pomaga. U mnie sprawdza się metoda małych kroków, czyli wprowadzam niedużą ilość zmian. Moja lista musi mieć tylko tyle punktów, ile dam radę zrealizować. A potem może być kolejna mała lista :-)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, co napisałaś i postanowiłaś. Ja przez dłuższy czas stosowałam się do (prawie) wszystkich punktów z Twojej listy, jednak czasem życie zmusza do zmiany.. na gorsze.. W każdym razie wiosna to dobry czas na odnowę, oczyszczanie, zmianę.. Mam nadzieję, że i mnie się kiedyś uda. Pozdrawiam i.. powodzenia :-)
OdpowiedzUsuńsuper!
OdpowiedzUsuń